Strona główna | Mapa serwisu | English version  
Moja prywatna stronka 
                                                                                            "...nasz człowiek w Nowej Zelandii..." ;-)
.
kolejne wrażenia
wstęp > kolejne wrażenia
 
Kilka moich spostrzeżeń co do ludzi i relacji międzyludzkich.

Jak już wcześniej pisałem jest tutaj mnóstwo imigrantów z Azji. W centrum Auckland czasami widać mniejszość białego człowieka. Jest tu przeróżna mieszanka narodu: przodują Chińczycy, później Hindusi, Koreańczycy, Japończycy i inne skośnookie wynalazki. Jest tu od groma Pakistanczykow, Arabów. Nie wiem co to za goście w turbanach i na biało ubrani, ale wydaje mi się, że z Arabii Saudyjskiej.

Jeśli chodzi o imigrantów z Azji, to we wszystkich przypadkach (mam na myśli rozmowy z Nowozelandczykami ) nie są oni zadowoleni z napływu tych ludzi. Czasami boją się ich. Jako, że ja jestem z Europy (dla nich Polska czy Niemcy, Czechy albo Hiszpania to jedno i to samo - Europa ) jestem traktowany jak "gość"...... Czuć to w rozmowie, w sposobie podejścia itp.

Sytuacja na tutejszym rynku pracy nie do końca odpowiada moim wyobrażeniom. Owszem, jest tutaj pracy od cholery, ale pensje ostro poszły w dół (ok. 25 % w stosunku do 3 ostatnich lat), a w większości przypadków właśnie przez Azjatów.
Myślę, że mogę ostrożnie stwierdzić, że Azjaci nie cieszą się tutaj jakąś specjalna sympatia.

Kiwusi (biali) są bardzo otwarci i chętni do pomocy. Przeciętny Kiwi zrobi wszystko, żeby ci pomóc, a także zrozumieć, co chcesz powiedzieć -praktycznie serce na dłoni.
Np. wracałem autobusem do domu (była to moja pierwsza trasa na nową kwaterę -w innej dzielnicy) i pomyliłem przystanki. Pojechałem o jeden za daleko . Zatem biorę mapę i na przystanku idę z nią do kierowcy.  Pytam go co i jak.
A ten zaciągnął ręczny , wyłączył silnik, wyszedł ze mną na zewnątrz i zaczął mi tłumaczyć !!! Przerażony spojrzałem na pasażerów w autobusie. A tam... pełen luz, gazetki, dyskusje z pasażerami....... Normalnie zatkało mnie. ;-)

Druga sytuacja wydarzyła się w pubie (piwo w pubach drogie jak pierun.... ok. 15 PLN ). Podszedł do mnie gość i pyta się mnie kim jestem i skąd, bo nigdy wcześniej mnie tu nie widział. Wyjaśniłem grzecznie, no i zaczęło się...... Facet dostał słowotoku...... zaczął opowiadać o NZ, o tym jaka ma rodzinę, co lubi jeść, gdzie był i co widział. Słowa leciały jak wystrzelone całą serią z karabinu maszynowego. Wiec go prosiłem, żeby mówił wolniej, ale to pomagało może na 30 sek. ;-)
Na koniec tej sympatycznej pogawędki, okazało się, że jest to właściciel pubu...
;-)
Podobnych sytuacji miałem sporo i mogę wiec wyrazić opinie o tych ludziach jak najbardziej POZYTYWNĄ.

Jeszcze kilka słów spostrzeżeń na temat ruchu drogowego. Jak wcześniej pisałem, to w mieście dozwolona prędkość to 50 km/h ,a po za miastem 100 km/h
Ale to jest tylko teoria. Tolerowana prędkość w mieście to 60-65 km/h, poza 120-130 km/h. Normalnie jak w PL-u  ;-) Z tą różnicą, że policja w NZ nie bierze łapówek


Typowe podejście Kiwusa do życia, to filozofia "no worrys bro !! " czyli w kiwuskim języku- nie martw się stary J
Kiwus jest chory, boli go ząb, stracił prace..... No worrys bro ! Będzie dobrze !!

I rzeczywiście, ludzie tutaj jakby mniej zestresowani życiem, jest większy luz, bardziej korzystają z życia.

Na tym kończę, do następnego razu, no i " NO WORRYS BROS !!! " ;-)
To jest stopka